czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 3

Draco Malfoy obudził się z wrażeniem, iż miał bardzo dziwny sen o jakimś innym wymiarze. Rozbudzając się jeszcze bardziej uświadomił sobie, że to niestety nie był sen. Chłopak z rezygnacją wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki.Wziął długi prysznic i zaczął zastanawiać się jak ma się ubrać, skoro wszyscy w tym dziwnym miejscu wyglądają jak dziwadła. W końcu zdecydował się założyć jeansy, biały T-shirt, czarną marynarkę od garnituru oraz przedziwne buty, które nosił poprzedniego dnia. Jednak nie podobał mu się ich kolor, dlatego zmienił go na lazurowy błękit.
Różdżkę schował do prawego buta i wyszedł z pomieszczenia. Arystokrata znalazł się na korytarzu i za rogiem wpadł na kobietę z recepcji.
- Przepraszam, nie zauważyłem pani - powiedział chłopak i już zamierzał iść dalej, ale kobieta go zatrzymała.
- Nic nie szkodzi, to ja powinnam przeprosić, w końcu to ja na pana wpadłam - nastała chwila ciszy, po czym kobieta znów się odezwała i uśmiechnęła się do chłopaka. - Jestem Diana.
- Dracon - podali sobie ręce na przywitanie. - Przepraszam, ale jestem już spóźniony. - wyminął kobietę i ruszył przed siebie.
Idąc do siedziby władz ponownie zaczął rozmyślać nad pewnymi sprawami. Kiedyś bardzo imponowało mu to, iż żadna dziewczyna ani kobieta nie może mu się oprzeć, ale teraz to była normalność.
Gdy dotarł pod parlament było już trochę ludzi. Próbował przedostać się, aby wejść do budynku, lecz zatrzymał go facet w bieli z ogromnych karabinem. Właściwie roiło się tam od ludzi w białych kombinezonach z wielkimi pistoletami. Oprócz nich byli najróżniejsi obywatele Kapitolu, poczynając od kolorowowłosych i kolorowoskórych, poprzez ubranych bardzo pstrokato, kończąc na połączeniu tych dwóch stylów na raz. Zrezygnowany postanowił wmieszać się w tłum, ponieważ wiedział, iż użycie magii grozi ujawnieniem się, a tego by nie chciał. Po chwili na balkonie powyżej pojawił się Cornelius Snow we własnej osobie i chyba chciał wydać jakieś obwieszczenie, ponieważ ludzi zbierało się coraz więcej.
Zbytnio się nie pomylił, ponieważ prezydent wydał tylko krótkie oświadczenie, które brzmiało mniej więcej tak:
- Drodzy obywatele Panem! Zebrałem was tutaj na audiencji na żywo, ponieważ chciałbym ogłosić pewną rzecz. Doskonale wiecie, iż w dystryktach zbliżają się dożynki, a wraz z nimi kolejne Głodowe Igrzyska! - w tym momencie rozległy się wiwaty. - Ale w związku z tym, iż parę szkół chciałoby wybrać się z wizytami w dystryktach, zastanawiam się nad przełożeniem Igrzysk o miesiąc... - Snow wcale nie był zadowolony z tego pomysłu, jednak bardzo zależało mu na wnuczce, o której pochodzeniu nikt nie wiedział, a która chciała wybrać się z przyjaciółmi do dystryktów. Prezydent nie chciał, żeby ktoś zaczął coś podejrzewać, więc postanowił, że zorganizuje wycieczkę paru szkół do wybranych dystryktów. - Oczywiście nic za darmo. Za transport, noclegi i zapewnienie całkowitego bezpieczeństwa szkoły będą musiały zapłacić dosyć sporo. - Snow na chwilę zamilkł, a następnie dodał - Koniec audiencji. Dziękuję, możecie się rozejść.
Po około 25 minutach Draco został na placu sam. Nadal wpatrywał się w balkon, na którym jeszcze przed chwilą stał prezydent. Nie zauważył,że podszedł do niego pewien mężczyzna...

2 komentarze:

  1. Jestem pierwszaaaa *.*
    Jak zwykle świetny *.*
    Wallsend xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooookej :D

    A więc. Właśnie pozbierałam szczenę z podłogi (przedtem przeczytałam pozostałe rozdziały oczywiście xd)
    SKĄD POMYSŁ NA TAKI ŚWIETNY CROSSOVER??? *_*
    Moje dwie ukochane postacie agshshs <3
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :*


    - http://opowiadania-zapomnianych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń